wtorek, 15 lipca 2014

6. U samych podstaw

   Rudowłosy chłopak podążał szerokim korytarzem, kopiąc ze złością przypadkowe przedmioty, przewracając lampy i potrząsając ogromnymi regałami, z których zlatywały książki. Na jego drodze znalazł się też czarny kot Hermiony. Już miał przejść i oszczędzić tego sierściucha, jednak przypomniał sobie o nadawcy tego prezentu i bezpardonowo kopnął kota, który najeżony zwinął się w rogu korytarza, cicho sycząc. Portrety, które mijał, nieprzychylnie komentowały jego zachowanie, obrzucając go pogardliwymi spojrzeniami, które Ron ignorował. W jego głowie istniała tylko jedna myśl, która przyćmiewała wszystkie inne — odnaleźć Hermionę. Obrócił się jeszcze i dostrzegł drżącego kota. Poczuł się podle, jednak pamiętał o celu swojej wędrówki. Obiecał sobie, że gdy wróci, kupi mu jakiś koci przysmak i zakopią topór wojenny. W końcu nie pierwszy raz pokłóciłby się z Hermioną o zwykłego zwierzaka. Szybko zbiegł po schodach i już sięgał ręką w kierunku złotej, ozdobnej klamki, gdy poczuł na ramieniu czyjś dotyk. Zrezygnowany opuścił rękę. Któż inny mógłby go powstrzymywać jak nie sam słynny Harry Potter.

- Czego chcesz? - wyszeptał, nie odwracając się w kierunku przyjaciela.

- O tej porze wybierasz się na spacer? Może przejdziemy się razem? Zapraszam cię na Musy-Świstusy. - Zażartował Harry, chcąc rozładować napięcie, jednak to tylko rozjuszyło rozeźlonego Rona, który odwrócił się i spojrzał na niego zza wilgotnych oczu.

- Jestem wściekły jak diabli i nie wytrzymam tego dłużej! - Wykrzyknął, zsuwając się po szklanych drzwiach i opuszczając głowę. Harry przysiadł się obok niego i w geście pocieszenia położył mu rękę na ramieniu. Nie zapomniał o tym, co Ron wykrzyczał Hermionie, jednak nie chciał jeszcze bardziej go przygnębić. W końcu kto obnaża cudze błędy, obnaża też własne. Przypomniał sobie, jak on potraktował swoich przyjaciół, gdy dostał list o wydaleniu go z Hogwartu, a oni zgodnie twierdzili, że bezpieczniej by było, gdyby został u Dursleyów. W dodatku wiedzieli o Zakonie Feniksa znacznie więcej niż on sam. Tak samo, jak Ron czuł się zazdrosny — w końcu to on był Wybrańcem. Harry spojrzał na okaleczoną dłoń przyjaciela i szybko orzekł, że wymaga natychmiastowej pomocy.

- Vulnera sanentur.

Ron podniósł rękę na wysokość twarzy i obejrzał ją dokładnie — wyglądała znacznie lepiej, a uporczywe łupanie zniknęło. Posłał delikatny uśmiech w stronę Harry'ego, jednak wolał, gdy doskwierał mu ból. Czuł wtedy, jak jego maleńka cząstka pokutuje za to, jak postąpił. Zakrył twarz dłońmi.

Po feralnym weselu Fleur i Billa z nieproszonymi gośćmi, jakimi byli Śmierciożercy, razem z Hermioną i Harrym znajdowali się w domu, przy Grimmauld Place 12. Przez okno wleciała srebrna łasica i wylądowała tuż przed nimi, przemawiając głosem Artura Weasley'a - Rodzina bezpieczna - po czym patronus rozpłynął się w nicości. Ron poczuł ogromną ulgę, że nikomu nic się nie stało i opadł na kanapę. Hermiona, która też martwiła się o rodzinę Weasleyów przysiadła się obok i ścisnęła go za ramię pokazując, że jej również spadł kamień z serca. Chłopak usiadł i przytulił się do dziewczyny chcąc, choć na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach. Jej bliskość dodawała mu otuchy w tych trudnych chwilach, w jakich znalazła się cała czarodziejska społeczność.

- Nic im nie jest, nic im się nie stało! - Wyszeptała mu do ucha, mierzwiąc przy tym jego rude włosy. Podniosła głowę i jej wzrok spoczął na Harrym. - Nie chce być sama, śpijmy tu wszyscy. Może przyniosę śpiwory i urządzimy sobie tutaj obóz?

Harry niezauważalnie kiwnął głową, po czym wbiegł po schodach, mrucząc coś o łazience. Hermiona już chciała poderwać się z kanapy, zaniepokojona zachowaniem przyjaciela, jednak Ron w porę złapał dziewczynę za nadgarstek i lekko pociągnął w stronę kanapy, aby usiadła.

- Poradzi sobie. Możemy mu pomóc w poszukiwaniu horkruksów, ale myślę, że da sobie radę, przy czynności tak naturalnej, jaką jest korzystanie z toalety. - Posłał jej szeroki uśmiech, a dziewczyna lekko się rozluźniła i oparła głowę na jego ramieniu.

- Też chciałabym się dowiedzieć co z moimi rodzicami. - Wyszeptała, a Ron pogładził ją po włosach.

- Gdy to wszystko się skończy i będziemy bezpieczni, obiecuje ci, że znajdę ich, choćby na końcu świata! - Chłopak podniósł jej podbródek, zmuszając, aby zwróciła na niego swój wzrok. Gdy spojrzał w jej czekoladowe oczy, nigdy nie był tak pewny, jak tego, że pragnie jej szczęścia. Kochał patrzeć w te oczy i kochał ten blask. Dziewczyna posłała mu czuły uśmiech.

- Zrobiłbym dla ciebie wszystko. - Szepnął w jej usta i zetknęli się czołami. - Jeżeli wyjdziemy stąd żywi...

- Nie mów tak! - Hermiona podniosła głos i dotknęła dłońmi twarzy chłopaka, a ich usta niebezpiecznie się do siebie zbliżyły.

- Hermiono, musisz wiedzieć, że ja cię...

Przerwał mu głuchy trzask dobiegający z łazienki na piętrze, a para momentalnie od siebie odskoczyła. Uszy Rona przybrały czerwony kolor, tak samo, jak policzki dziewczyny.

- To Harry, znowu te wizje! - Wydyszała, odwracając się od chłopaka i wyjmując ze swojej torebki kosmetyczkę, po czym wbiegła po schodach na górę.

- Ja cię kocham. - Dokończył szeptem Ron, gdy dziewczyna zniknęła w ciemności.


   - Wracaj do łóżka i nie próbuj mi uciekać! Wyglądasz okropnie. - Harry potrząsnął Ronem, który jeszcze zdezorientowany posłusznie wstał i podążył w kierunku swojego pokoju, bez słowa mijając przyjaciela — przez którego wizję Hermiona nigdy nie dowiedziała się, co do niej czuje. Skarcił się w duchu za to, że więcej nie odważył się wracać do tego tematu. Wspomnienie dodało mu wiary, że jeszcze wszystko będzie dobrze. Przystanął przy drzwiach, na których wisiała pozłacana wywieszka z inicjałami Hermiony i oparł głowę o futrynę, gładząc tabliczkę opuszkami palców. Obiecał sobie, że jeżeli kiedyś odzyska dziewczynę, już nigdy nie pozwoli jej odejść.

                                                                           ***

   Gdy Hermiona obudziła się w środku dnia, słońce przyjemnie grzało. Pomyślała, że byłby to idealny dzień na to, aby wybrać się z przyjaciółmi nad jezioro. Wstała, leniwie się przeciągając i poczłapała w kierunku okna, aby je otworzyć. Gdy chłodny powiew owiał jej twarz, nagle wszystko wróciło: przyjęcie, Ron, Krum, kłótnia, zazdrość, śmierciożercy, Ian... Ugięła nogi pod ciężarem swoich problemów. Nie to, że pierwszy raz ucieka przed śmiercią, ale miło by było dla odmiany wiać np. Przed goniącym ją Ronem, który zamierza wrzucić ją do wody albo przed Harrym, który poszukuje ochotników na towarzyski mecz quidditch'a.

- Dzień dobry, widzę że nie jesteś rannym ptaszkiem. - Przystojny, czarnowłosy chłopak siedział w kącie pokoju na fotelu z wysokim oparciem, paląc papierosa z książką na kolanach. Obdarzył Hermione szczerym uśmiechem i wrócił do czytania.

- Ian, dziękuje Ci za schronienie, ale nie chcę nadużywać twojej gościnności. - Puściła mimo uszu jego uwagę. Ostatniej nocy niedane było jej zasnąć. Położyła się dopiero nad ranem, więc nic dziwnego, że wstała w środku dnia. - Muszę się dowiedzieć, czy moi przyjaciele są bezpieczni...

- Są bezpieczni. - Przeszył dziewczynę wzrokiem. - Pamiętaj tylko o naszej umowie. Żadnych pytań. Widzisz, Hermiono, jak to czasem niedomówienia potrafią wszystko zniszczyć. Wystarczy coś opacznie zrozumieć i już ma się wyrobione własne zdanie. Z drugiej strony Weasley ma niezły temperamencik. - Wyraz twarzy Iana ujawniał, że powiedział zbyt wiele, niż zamierzał. Czekał teraz na reakcję dziewczyny, lecz ta stała tylko nieruchomo przy oknie z otwartymi ustami. Do Hermiony nagle wszystko dotarło. Jak mogła od razu nie poskładać faktów? W tym momencie w pełni zgadzała się z osobą, która powiedziała, że miłość odbiera rozum. Wszystkie wydarzenia z ubiegłej nocy układały się w logiczną całość. Jedyne, co nadal pozostało tajemnicą było to, skąd Ian miał tak szczegółowe informacje — mało tego! Wiedział więcej niż ona. Może był jednym z zaproszonych gości, tylko nie był duszą towarzystwa i siedział w kącie, obserwując bawiących się gości? Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, ruszyła w stronę drzwi, jednak szybko została powstrzymana przez chłopaka.

- Wybierasz się gdzieś? - Spytał, nonszalancko opierając się o drzwi, trzymając jedną ręką za brzuch. Na jego twarzy można było dostrzec ból, lecz szybko się zrewanżował i uśmiechnął łobuzersko.

- Wyobraź sobie, że tak! Nie mam zamiaru tkwić w tym domu razem z tobą. Nie chcesz, abym zadawała pytań. Nie wiem, czy wiesz, ale jest to niemożliwe, gdy nic o tobie nie wiem, ale muszę przebywać z tobą pod jednym dachem! Sama potrafię o siebie zadbać.
Zaczęła szarpać się z drzwiami, jednak gdy sięgnęła po różdżkę, Ian automatycznie położył na niej swoją dłoń.

- Dobrze więc. - Chłopak zaprosił ją gestem na kanapę. - Opowiem ci o sobie, ale nie odpowiem na pytania, które uznam za niewygodne. 
Hermiona usiadła przy kominku, zastanawiając się, o co zapytać w pierwszej kolejności.

- A więc wyjaśnij mi, skąd wiesz o wszystkim, co działo się w Norze? Kim są ludzie na zdjęciach? Gdzie poszedłeś, gdy mnie tutaj przyprowadziłeś? I kim ty do cholery jesteś?

Ian rozsiadł się wygodnie na kanapie obok Hermiony nalewając do szklanek wody. Podał jedną z nich dziewczynie, a sam zmarszczył brwi, starając się dokładnie dobierać słowa.

- Jak pewnie zauważyłaś, jest to mój rodzinny dom. Ojciec włożył wiele pracy i serca, abyśmy czuli się tu z matką dobrze. O tym, że jestem czarodziejem dowiedziałem się przez list z Hogwartu tak jak ty i twój przyjaciel Harry. Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy nagle stałem się uczniem czarodziejskiej szkoły. Coś jednak we mnie pękło. Matka nigdy mi tego nie wyjawiła. Tłumaczyła się, że nigdy nie było odpowiedniego momentu. - Skrzywił się. - Przez całe jedenaście lat nie znalazła odpowiedniego momentu, aby łaskawie poinformować mnie, że jest czarownicą. Chcąc pokazać swój bunt napisałem do Karkarowa prosząc, aby przyjął mnie do Durmstrangu. Gdy dowiedział się o powodach, dla których chce się przenieść, od razu wysłał po mnie statek. Nie pożegnałem się z rodzicami. Już wtedy czułem wstręt do ojca — był mugolem. Na pokładzie osobiście powitał mnie Karkarow i od tego czasu byłem jego ulubieńcem. Nauczyłem się tam wielu czarno-magicznych zaklęć i innych przydatnych umiejętności. Karkarow poświęcał mi wiele godzin poza zajęciami. Z rodzicami nie widziałem się przez parę lat. Gdy wróciłem matka była ciężko chora. Dzień po moim powrocie zmarła. - Ian spuścił głowę. - Na łożu śmierci wyznała mi całą prawdę. Pewnie znasz historię Sama-Wiesz-Czyją? Wyobraź sobie, że moja była podobna. Moja matka przez wiele lat podawała ojcu Amortnecje, jednak gdy się urodziłem przestała. Była gotowa wychować mnie sama, abym tylko zaznał prawdziwej miłości. Lecz on zachował się inaczej niż Riddle. Oczywiście żądał wyjaśnień i przez wiele dni znajdował się w szoku, ale zaakceptował mnie — jako syna i moją matkę — jako żonę. Dorastałem w domu pełnym miłości, i niczego mi nie brakowało. Po jej śmierci zostałem z ojcem. W mieście poznałem pewną dziewczynę. - Ian uśmiechnął się do siebie, a Hermiona domyśliła się, że chodzi o dziewczynę z fotografii. - Miała na imię Anita. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Czułem, że się zakochuje, jednak nie mogłem przestać się z nią widywać. Jej rodzice się rozeszli, a matka wyszła ponownie za mąż. Wyjechała z nowym mężczyzną za granicę, zostawiając Anitę z ojcem, który po stracie żony zaczął nadużywać alkoholu. Wiele razy zatrzymywała się u mnie na noc, ponieważ bała się wrócić do domu. Przez parę miesięcy traktowała mnie jak przyjaciela, a ja nie mogłem tego znieść. W walentynki wyznałem jej prawdę, opowiedziałem o sobie, a także o moich uczuciach. Darzyłem ją najszczerszą miłością. Odpowiedziała mi czułym pocałunkiem, który skończył się w moim łóżku. Te parę tygodni razem były wspaniałe. Pewnego dnia przyszła do mnie cała zapłakana i posiniaczona. Wiedziałem, że stoi za tym jej ojciec. Gdyby mnie nie powstrzymała, zabiłbym go gołymi rękami. Uspokoiłem się, ponieważ miała mi coś ważnego do powiedzenia. Anita była w ciąży. Cieszyłem się jak wariat, nosiłem ją na rękach, dbałem o to, aby niczego jej nie brakowało. Gdy widać było wyraźne zaokrąglenie na brzuchu, musiała powiedzieć to swojemu ojcu. Mój przyjął to z radością — w końcu zostanie dziadkiem. Jednak nie ten alkoholik. Poszedłem z nią w razie, gdyby stracił nad sobą panowanie. Zaczął wrzeszczeć, rzucać pustymi butelkami. Jedna z nich trafiła Anitę w głowę i straciła przytomność. Wtedy to już ja nie panowałem nad sobą. Wyciągnąłem różdżkę i zabiłem gnoja. - Ian wydawał się niewzruszony, jakby właśnie wyciągnął z piekarnika idealnie wypieczony placek z brzoskwiniami. Spojrzał w dół na paznokcie i westchnął. - Anitę jak najszybciej zawiozłem do szpitala. Na szczęście wszystko było w porządku z nią i z dzieckiem. Wprawdzie nie chciała ze mną rozmawiać, ale była zdrowa i to mi wystarczyło. Moje szczęście skończyło się tydzień później, gdy do moich drzwi zapukał Nott, świeżo po bitwie. Groził mojej rodzinie. Nie miałem innego wyjścia. Wymazałem pamięć Anicie i ojcu, nakazałem im wyjechać jak najdalej i dbać o siebie. Nott miał dla mnie specjalne zadanie. Polecił mi szpiegować waszą trójkę. - Spojrzał na załzawione oczy Hermiony i złapał ją za rękę, dodając jej otuchy. - Wiedział o sprawie z Amortencją. Myślał, że nie mam uczuć tak samo, jak Sama-Wiesz-Kto, jednak nie wiedział o tym, że mój ojciec prawdziwie pokochał moją matkę — a ja sam nie wyobrażałem sobie życia bez Anity. Codziennie budzę się, pragnąc umrzeć. Pamiętasz, gdy kupowałaś prezent z Weasley'ówną? Właśnie wtedy wcieliłem swój plan w życie. Spóźniłem się trochę, ponieważ prawdziwy sprzedawca nie chciał udostępnić mi sklepu na parę chwil. Robił problemy, więc się go pozbyłem. Miałem wtedy nadzieję, że uwolniłem się od resztki uczuć. Nigdy się tak bardzo nie myliłem. Gdy weszłaś do sklepu... Jesteś tak podobna do Anity. Włosy, oczy, ruchy. Już wtedy wiedziałem, że mój plan nie wypali. Postanowiłem więc przed sobą kolejne zadanie — nie pozwolę, by stała ci się krzywda. Może to dziwne, ale czuje się tak, jakbym zbliżał się w ten sposób do Anity. Nott zaczął się domyślać co się dzieje, więc musiałem... Hermiono nie spodoba ci się to. Wyznałem mu, że zależy ci na Krumie. On może być teraz w niebezpieczeństwie, chcą cię zwabić. A za tobą od razu pobiegnie Potter i Weasley. Prosta sprawa. Dlatego tak ważne jest, abyś nie wychodziła teraz z tego domu. Jak to mówią mugole - "Pod latarnią jest najciemniej". 
Hermiona była w szoku po usłyszeniu od Iana jego historii. Nie wiedziała, co ma myśleć, jednak chłopak wydawał jej się szczery. Widząc jego smutny wyraz twarzy, chciała go pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, lecz nie mogła tego zrobić. Nie rzucała obietnic w wiatr. Nie ona. Z drugiej strony sama chciałaby usłyszeć słowa otuchy. Nadal jednak nie wyjaśnił jej, skąd wiedział o wszystkim, co działo się w Norze. Nie widziała jego nazwiska na liście gości. Może jako znajomy ze szkolnej ławki Durmstrangu, Krum poinformował go o wszystkim. Jednak czy wydałby przyjaciela Nottowi?

- Ian, nie odpowiedziałeś mi na moje najważniejsze pytania. - Wymamrotała cicho. Jej przeszłość również nie była kolorowa, więc czuła się niezręcznie naciskając o dalszą porcję bolesnych faktów z jego życia.

- Wiem, ale niestety nie mogę udzielić ci na nie odpowiedzi. Nie dzisiaj, nie teraz. - Chłopak wstał z kanapy i rzucił ostatnie spojrzenie Hermionie. - Idę się położyć. Mam nadzieję, że dasz radę nie opuszczać tego domu. Teraz wiesz, co ci grozi. Dobranoc.

Ian podążył w kierunku swojego pokoju zostawiając na kanapie walczącą ze swoimi myślami Hermione. A więc stąd zapas Amortencji w starej gablocie. Pomimo upływu czasu zdawała się dalej spełniać swoją funkcję. Może data ważności nie obowiązuje na eliksiry? Wyciągnęła z kieszeni flakonik. Nadal wydzielała cudowny zapach i połyskiwała pięknym perłowym kolorem. Zapach włosów Rona... Uspokoiła się, gdy Ian wyznał jej, że jej przyjaciele są bezpieczni. Jednak wolałaby być przy nich. Czy Ron nadal jest na nią wściekły? Pewnie tak. On i ten jego kompleks niższości. Gdyby udało się jej z nim porozmawiać. Wyjaśnić tą całą przykrą sytuację z Krumem. Może nawet by się ucieszył, gdyby dowiedział się o możliwości spędzenia wakacji w luksusowej willi Wiktora. Przydałaby im się chwila wytchnienia. Teraz niestety byłoby to niemożliwe.

   Po opowieści Iana wydawało się jej, że łączy ją z nim jakaś więź. Nie chodziło tutaj o uczucia, ale o historię. Tak jak on była zaskoczona, gdy dowiedziała się o swoich magicznych zdolnościach. Musiał być też bardzo utalentowany, skoro sam Karkarow udzielał mu prywatnych lekcji. Tak jak on dla dobra swoich bliskich była w stanie wymazać im pamięć, tylko po to, aby nie musieli przez nią cierpieć. Tak jak on straciła swoją miłość — być może na zawsze.




Rozdział miał być dłuższy, ale podzielę go na dwie części. Spowodowane jest to tym, że bardzo chciałam go dodać przed moim wyjazdem. Pewnie pójdzie do poprawki jak wrócę.
Trzymajcie kciuki za pogodę! 








 

6 komentarzy :

  1. W końcu jakieś ziarnko prawdy...już myślałem, że nigdy się nie dowiem o co chodzi, ale trochę się zdziwiłem, że ten cały Ian posunął się do zabójstwa...to znaczy po części mu się nie dziwię, ale to jednak zabójstwo.
    Dobry był fragment, w którym Ron skopał tego kota :D Niby trochę okrutne, ale to kot od Kruma, ja to bym go do rzeki wrzucił xD Nie no żart, kot na to nie zasłużył, ale odesłać go do Bułgarii i niech z Krumem siedzi.
    Oprócz tego to wspomnienie, całkiem fajne i trochę Romine w tym wszystkim :P Wspomnienia w opowiadaniach podczas gorszych chwil to świetny pomysł, choć trochę krótkie było :D Myślę, że w opowiadaniu Angie teraz właśnie taka mała seria wspomnień się zaczęła, bo tam sytuacja już się będzie prostować, ale tam trzeba czasu, dlatego może ich trochę być.
    Ian pali? Fuj! xD Tylko niech nie pali więcej przy Hermionie, bo to szkodzi na włosy ;) I on też zauważył ten temperament u Rona, ale kto by go nie zauważył? xD

    Nie rozumiem jeszcze jednego...rozumiem, że Hermiona jest podobna do tej Anity, ale tylko dlatego chce ją chronić? Co z tego wyniknie? Ja Wam mówię, z nim będzie jedno wielkie nieporozumienie jak Ron zacznie szukać Hermiony, bo zacznie nie? Musi, bo inaczej to by było niekanonicze :P Mam też nadzieję, że Ianowi jednak nie wpadnie nagle pomysł do głowy, że "a Hermiona taka podobna to ją sobie pocałuje", a Hermiona wtedy "a, on taki poszkodowany to co tam małe buzi buzi" -.- -.- -.- -.- -.- -.- -.- -.- -.- -.-
    Ja tu wyczuwam, że będzie jakaś konfrontacja między Weasleyem i Redem. Bo mnie się wydaje też, że jest opcja, w której po prostu Ron jak ich znajdzie to będzie chciał ją zabrać, a ten Red nie będzie chciał jej oddać, bo będzie chciał ją chronić i wtedy zacznie się walka. A Red przecież już zabił...sklepikarza też zabił, bo nie wiem? Ale minimum jedną osobę, więc mógłby też spróbować zabić Rona.

    Aha i jeszcze jedno ;) Tu nie chodzi głównie o kompleks niższości Rona...tak by było gdyby zareagował na sam taniec Hermiony i Kruma...Hermiona powiedziała mu, że jest cudowny tak? I go przytuliła mocno tak? No to widzisz, tu nawet słynny "Wybraniec", który takiego kompleksu nie posiada by czuł się zazdrosny i zdradzony, gdyby jego miłość zrobiła coś takiego...
    Poza tym Ron na pewno by się nie ucieszył z pomysłu spędzeniu wakacji w willi Kruma ;) O nie, on by się jeszcze bardziej wściekł, więc nawet nie próbuj czegoś takiego robić :D A wiem, że chcesz zrobić coś takiego, bo mówiłaś, że później znowu im namieszasz, więc ja już się domyślam, że chcesz pewnie ich tam wysłać i Krum będzie coś kombinował żeby znowu Weasley się wkurzył.






    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ten rozdział :D
    Po pierwsze, kocham Twojego Rona! Naprawdę genialnie opisujesz jego zachowanie :) Ale: BIEDNY KOT :P
    Po drugie, mówiłam, że Ian nie jest taki zły :D Niezła ta jego historia, fajnie ją wymyśliłaś. Tylko, że on zabił dwie osoby. Jeszcze rozumiem, że tego ojca-alkoholika, ale sprzedawcę, który w sumie w żaden sposób nie zawinił... Naprawdę Hermiona może czuć więź z kimś takim? Ja rozumiem, że on nie wyzbył się wszystkich uczuć i moralności (sam o tym mówi), ale jednak.
    Poza tym, odnoszę dziwne wrażenie, że potem się okaże, że cała ta historia jego życia była zmyślona, a on jest naprawdę zły xd
    Po trzecie, genialne wspomnienie! Naprawdę bardzo ładne i super opisane i po prostu widziałam tą smutną minę Rona, jak ona wyszła, a on mówił, że ją kocha... I wgl jak ja czytam jego przemyślenia i o jego uczuciach, to mam łzy w oczach, co się wiąże z:
    Po czwarte, super opisy uczuć! Naprawdę, jest kolosalna różnica w opisach w tym rozdziale, a w tych z prologu i pierwszego rozdziału. Brawo! Teraz jest idealnie :)
    Po piąte, RTBC, jeśli chodzi o to, że Ian chroni Hermionę, to mi się wydaje, że jak on zobaczył Hermionę, to w pierwszej chwili, pomyślał, że to Anita, w końcu to możliwe, bo wykasował jej pamięć, więc mogła być teraz zupełnie kimś innym. A teraz wie oczywiście jak jest naprawdę (choć cholera go wie, może on wciąż wierzy, że Hermiona jest Anitę- tak, ja wszędzie widzę teorie spiskowe xd), ale chroni Hermionę, bo ma wrażenie jakby ochraniał swoją ukochaną, może uważa, że jest jej to winien...
    A, Dulce, nie załapałam jednej rzeczy: Anita jest czarownicą czy mugolem?
    Życzę Ci udanego wyjazdu i bardzo duuuuuuużo weny :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. witam! wpadłam, bo znalazłam Cię na rejestrze i od razu się ucieszyłam, że mam do czynienia z Romione, a nie wszechobecnym Dramione, którego po prostu nie mogę przeżyć.
    bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. masz ciekawy styl i to sześć rozdziałów przeczytałam bardzo szybko niemal nie zauważyłam, że to już koniec i poczułam niedosyt co nie zdarza mi się często ^^
    podoba mi się kreacja Twojego Rona. jest podobna d tej książkowej nie robisz z niego na siłę jakiś idiotów/szowinistów/zdrajcow jak w wielu opowiadaniach. trochę mniej podoba mi się Hermiona. Nie mówię, że źle ją kreujesz. po prostu chwilami mnie denerwuje. Np. jej więź z Ianem. moim zdaniem nic nie usprawiedliwia morderstwa, a on wykończył aż dwie osoby. historia jego życia fajna, ale facet mojej sympatii nie zdobył. mam wrażenie, że jednak coś kombinuje... przez chwilę miałam nawet wrażenie, że on cały czas myśli, że Hermiona to Anita. Ale jednak coś mi w tym wszystkim nie pasuje.
    pozdrawiam, a jak masz ochotę to zapraszam do mnie na http://serce-wybranca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne :')
    Czekam na więcej!

    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciąż czekam ;_; będziesz kontynuować pisanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! :) W ferie mam zamiar dokończyć opowiadanie i skupić się na miniaturkach. Kiedy zaczynałam pisać miałam dużo wolnego (wakacje). Teraz z biegiem czasu widzę, że nie mam czasu regularnie dodawać nowych rozdziałów. Dziękuje Ci za ten komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń