czwartek, 26 czerwca 2014

4. Feralne przyjęcie

-Witam, proszę mi wybaczyć spóźnienie. – Skłonił się i cmoknął dłoń Molly Weasley.
Krum pewnie wkroczył w krąg bawiących się osób. Ubrany był w elegancką, czarną szatę a w dłoni trzymał ozdobną niedużą torebkę i większe pudło okryte materiałem. Podszedł do Fleur, złożył jej życzenia i wręczył mniejszy prezent. Ron poczerwieniał na twarzy a Hermiona chwyciła go czule za dłoń dodając mu pewności siebie. Rudowłosy przypomniał sobie wszystkie chwile, w których Wiktor i jego dziewczyna spędzili razem. Ginny wyznała mu nawet w szóstej klasie, że pomiędzy nimi doszło do pocałunku. Zaraz... JEGO DZIEWCZYNA? Nawet nie rozmawiał z Hermioną o ich relacjach – i jak je określić. Mimo tego, że jej ufał, obawiał się o Kruma. W końcu to ON był szukającym narodowej reprezentacji Bułgarii w quidditcha. Rudowłosy nawet nie zauważył, gdy obiekt jego zazdrości podszedł do nich swoim kaczkowatym chodem. Wzrok miał utkwiony w złączonych dłoniach pary, lecz nie ukrywał radości, gdy Hermiona przerwała uścisk i wyciągnęła do niego rękę, w geście powitania. Odwzajemnił uścisk i delikatnie pociągnął dziewczynę w swoją stronę i przytulił ją przyjacielsko. Hermiona nie wiedziała jak ma się zachować. Z jednej strony ucieszyła się z przybycia jej przyjaciela, z którym już od dawna nie korespondowała z powodu wydarzeń ubiegłego roku, jednak wiedziała, że Ron nie jest zachwycony jego obecnością. Odsunęła się delikatnie od Wiktora, a ten z uprzejmością wyciągnął dłoń do jej Rudowłosego towarzysza, który niechętnie uścisnął mu rękę.
-Miło was widzieć. Gdzie Harry? Hermijonina, wyglądasz cudownie. Mam dla ciebie prezent. – Krum położył przed nią większe pudło okryte zielonkawą płachtą. – Gdy go znalazłem, od razu o Tobie pomyślałem. Mam nadzieję, że zaprzyjaźni się z twoim Krzywołapem.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko na myśl o jej ukochanym kocie, który zaginął, gdy został w Norze. Ginny twierdziła, że pewnego dnia wyszedł i już nie wrócił.
Odrzuciła materiał i jej oczom ukazała się pozłacana klatka, w której smacznie drzemał czarny kot, z rdzawymi pręgami na ogonie i łapkach.
-Oh, jest cudowny! Miło, że o mnie pomyślałeś. Naprawdę uroczy gest z twojej strony. Niestety nie wiem co na to Krzywołap. Uciekł jakiś czas temu i czekam na jego powrót.
- Znalazłem tego kota na Pokątnej, gdy wybierałem prezent. Nie chciałem go tam zostawić, więc obiecałem mu, że oddam go odpowiedzialnej osobie. Stąd moje spóźnienie. Krzywołap na pewno do ciebie wróci. Nie sposób o tobie tak łatwo zapomnieć.
Zakończył swoją wypowiedź szelmowskim uśmiechem. Ron poczuł, że zbiera się w nim fala niepohamowanej złości, więc bez słowa oddalił się od Hermiony, która czule drapała za uchem swojego nowego pupila i opadł na starą sofę. Dziewczyna widząc zachowanie Weasleya przeprosiła Wiktora i postanowiła uspokoić roztrzęsionego rudzielca.
-Ron, wszystko w porządku? -zapytała cicho i przysiadła się obok. – Naprawdę, nie ma powodu do złości. Krum jutro wróci do Bułgarii i znowu będzie jak dawniej.
Chłopak nie odpowiedział, tylko przyciągnął ją do siebie, a ona oparła głowę na jego torsie. Bał się przyznać, że jest zazdrosny, że Krum nie wróci jutro samotnie, lecz zabierze mu to, co dla niego było jak skarb – Hermionę. Znowu miał syndrom niższości. Kim był wobec wielkiego Wiktora Kruma? Wysportowany, utalentowany, bogaty... A on nie mógł jej nawet zabrać na romantyczną kolację w mugolskiej restauracji, nie wspominając zapewnieniu godnej przyszłości. Wprawdzie Pan Weasley dostał podwyżkę, ale pieniądze oszczędzał na zakup nowego samochodu, Ron nawet nie śmiał go poprosić o knuta, ponieważ gdyby nie on i Harry auto stałoby przed Norą. Z rozmyślań wyrwał go niski męski głos.
-Czy mogę prosić do tańca? -Wiktor skłonił się uprzejmie w kierunku Hermiony, a Ron niechętnie wypuścił ją z objęcia, czując, że powinien za wszelką cenę zatrzymać ją przy sobie.
- Zaraz wracam. – Przelotnie pocałowała go w policzek i weszła pod rękę z Krumem w krąg pląsających w takt muzyki gości. Zatrzymali się obok wesoło podrygującej Ginny, która trzymała jedną ręką Harry’ego, a drugą Georga – a raczej sam tułów Bliźniaka, ponieważ założył jeden ze swoich wynalazków – Bezgłowy Kapelusz. Hermiona uśmiechnęła się w duchu. Bardzo ją cieszył powrót wygłupów Georga, chociaż wiedziała, że nigdy już nie będzie taki jak dawniej. Wiktor wziął jej rękę i okręcił. Po chwili wesoło wymachiwali rękami i podskakiwali w takt. Gdy muzyka zwolniła, dziewczyna wykręciła się zmęczeniem i razem ruszyli w kierunku stołu z napojami. Hermiona jeszcze raz zachwyciła się wystrojem Nory. Miała w tym, co prawda swój mały udział, jednak to w większości zasługa Pani Weasley. Podłoga – która służyła jako parkiet – Mieniła się różnymi kolorami, a muzyka została puszczona z telewizora, który podarowała rodzinie Weasley. Percy rzucił zaklęcie, przez co dźwięki dochodzące z głośników stawały się bardziej donośne. Na stołach znajdowały wazy napełnione rozmaitymi daniami i dzbany pełne wina i soku dyniowego.
-Hermijonino. – Zaczął Krum. Widocznie zapomniał już o lekcjach, jakich udzielała mu w Hogwarcie, ucząc go poprawnego wypowiadania jej imienia. – Mam propozycję. A raczej zaproszenie dla Ciebie i Rona. Wiem, że jesteście zmęczeni i nie macie czasu, aby pobyć ze sobą. Tutaj, w Norze, jest bardzo przyjemnie, jednak nie sądzę, abyście mieli choć odrobinę prywatności. Chcę was zaprosić do mojej posiadłości w Meksyku a dokładniej w Cancún. Dostałem ją kiedyś, od drużyny, ale nie odwiedzam jej. Willa jest ogromna, przez co jeszcze bardziej doskwiera mi samotność. Chce, aby ktoś miał z niej uciechę. Jest naprawdę cudownie. Niech to będzie mój prezent dla ciebie na przyszłe urodziny – 19 września. Dobrze pamiętam? Żałuje wprawdzie, że to nie na mnie patrzysz tak czule, ale Ron jest świetnym chłopakiem i cieszę się, z twojego szczęścia.
-Oh, Wiktorze! – Dziewczyna rzuciła mu się na szyje, radośnie podskakując. – Jesteś cudowny! To wspaniała propozycja i na pewno z niej skorzystamy oboje. Nie wiem, jak Ron to odbierze... Wiesz, ta jego duma. Na razie nic mu nie powiem, poczekam na odpowiedni moment. – Jeszcze raz objęła go przyjacielsko. – Dziękuje Ci z całego serca.
***
Ron co jakiś czas spoglądał na tańczącą parę. Krążył wokół gości, obserwując każdy gest i ruch Kruma i Hermiony. Czuł jak z każdą chwilą rośnie w nim nienawiść do Bułgara. Nigdy nie czuł się aż tak zazdrosny. Najchętniej zamknąłby dziewczynę w pokoju i zakazał wychodzić, dopóki niechciany gość nie opuści kraju, niestety wiedział, że Brązowowłosa zbuntowałaby się, twierdząc, że ją więzi, więc zostawił ten plan w spokoju, nie chcąc pogarszać sytuacji. Nagle muzyka zwolniła, więc znów obserwował dalsze poczynania pary. Uspokoił się, gdy Hermiona zeszła z parkietu i poszła w kierunku stołu, a za nią podążył Wiktor. Podszedł bliżej z myślą, że może uda mu się podsłuchać, jednak zamierzenia te udaremniła muzyka, która dudniła tuż nad jego uchem. Obszedł więc szerokim kołem stół, tak aby żadne z nich nie zwróciło uwagi na szpiega. Gdy znalazł się za ozdobną zasłoną miał świetny widok na rozmawiającą parę.
-Oh, Wiktorze! – Usłyszał wyraźnie głos swojej dziewczyny. Był zaskoczony, gdy ta przytuliła się do Kruma. Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Może po prostu się potknęła i wpadła na niego niefortunnie?
- Jesteś cudowny! To wspaniała propozycja i na pewno z niej skorzystamy oboje. Nie wiem, jak Ron to odbierze... Wiesz, ta jego duma. Na razie nic mu nie powiem, poczekam na odpowiedni moment. Dziękuje Ci z całego serca!
I znowu go objęła! – Po co ja się oszukuje- pomyślał Ron. Hermiona ma przed nim tajemnice. Na pewno chce z nim uciec- gdzieś daleko, gdzieś gdzie taki nijaki Weasley nie przeszkodzi jej w spełnianiu marzeń, robienia kariery. W końcu co rudzielec mógł jej podarować? Zapewniłby jej przyszłość, na jaką zasługuje? „Jesteś cudowny”. To zdanie cały czas dudniło w jego uszach. Chłopak nie mógł tego słuchać. Chciał zapaść się pod ziemię, jednak jego „duma” nie pozwalała mu na to. Stał tak chwilę, nie wiedząc co robić. Był wściekły na Hermionę, na Kruma i na siebie. Łzy złości wezbrały się w jego oczach, szybko przetarł je skrawkiem rękawa i wyłonił się z ukrycia. Wyszedł tak gwałtownie, że ozdobne zasłony owinęły mu się wokół nogi i runął na ziemie. Tak. To był najgorszy dzień jego życia. Co tam Śmierciożercy, Voldemort czy poszukiwanie Horkruksów, gdy jego dziewczyna planuje go zostawić a on, upokorzony zbiera się spod stóp jej „nowego ukochanego”.
Dziewczyna widząc leżącego Rona podbiegła mu pomóc, jednak ten gwałtownie odepchnął jej rękę, łypiąc na nich groźnym wzrokiem. Muzyka ucichła i wszyscy zaproszeni goście, jak i domownicy spojrzeli w kierunku źródła hałasu.
-Co się stało Ron? O co chodzi? -Hermiona była zdezorientowana agresywnym zachowaniem chłopaka. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Przez chwilę pomyślała, że jest pijany, jednak widząc, jak szybko wstaje na nogi, wyciąga różdżkę i celuje w Kruma stwierdziła, że pijany człowiek nie zachowuje takiej koordynacji ruchowej.
-Przerwałem Wam? Przepraszam. – odezwał się głosem pełnym pogardy – Nie musisz czekać na odpowiedni moment. Możesz ze mną porozmawiać tu i teraz. Chociaż... Wiesz co? Nie musisz! Widzę przecież, jak się zachowujecie. „Zakochani”. Hermiono, proszę. Możesz już dziś spakować swoje rzeczy i weź ze sobą też tego sierściucha. Wyruszysz w drogę z Wiktorkiem! Mam nadzieje, że wyślecie mi zaproszenie na ślub! A teraz wynoś się! No już! Nie chce cię tu więcej widzieć!
Hermiona nie wiedziała, co ma robić, co powiedzieć. Stała, ale nogi miała jak z waty. Wszyscy milczeli, jedynie czarny kot przeraźliwie syczał i próbował wydostać się z klatki. Ron był w prawdziwej furii. Nie spodziewała się, że chłopak, którego znała tyle lat, może okazać się tak agresywny- nawet w stosunku do niej. Nie czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Ze łzami w oczach wybiegła z Nory, nie wiedząc gdzie zmierza. Zignorowała krzyki Harry’ego, który chciał za nią pobiec, jednak Ron zagrodził mu drzwi, rzucając obelgi w kierunku dziewczyny. Nie rozumiała zachowania chłopaka. Po dłuższym dystansie zatrzymała się i opadła na ziemię. Noc była bezchmurna, ale nie dostrzegła na niebie żadnej gwiazdy- jak by się przed nią ukryły. Co ona takiego zrobiła? Jedynie księżyc oświetlał jej przestrzeń. Próbowała rozszyfrować zachowanie Rona, jednak nic nie składało się w spójną całość. Co do ich wyjazdu miał Wiktor? Dlaczego teraz wszystko legło w gruzach, gdy miało być już tylko lepiej? Zakryła twarz dłońmi i zaniosła się płaczem. Nie wiedziała, gdzie jest i gdzie może się teraz udać. Przed sobą widziała tylko ciemny las i pola. Nawet nie wiedziała jak wrócić do Nory. Z rozpaczy wyrwał ją lodowaty wiatr. Podniosła głowę i ujrzała ciemną postać zmierzającą w jej kierunku. Z początku ucieszyła się, pomyślała, że to Ron zrozumiał swoje zachowanie i poszedł jej poszukać. Gdy postać była wystarczająco blisko i blask księżyca oświetlił twarz tajemniczego wędrowca, była w szoku.
-Co ty tutaj robisz? -Zapytała drżącym głosem.
***
Gdy goście opuścili Norę zapadła cisza. Dopiero Harry przerwał milczenie i wyrzucił pełne żalu obelgi w kierunku Rona.
-Powiedz, co ty sobie wyobrażałeś, ty debilu? Wygoniłeś Hermionę w środku nocy! Kto wie, co ją tam spotka? Trzeba jej poszukać, słyszysz?
Rudowłosy siedział na fotelu i spokojnie wysłuchiwał obelg z ust Harrego, później Ginny, następnie Billa, Fleur – której zniszczył przyjęcie. Na końcu Państwo Weasley, którzy byli wstrząśnięci całą tą sytuacją. Molly cały czas powtarzała zdania typu: „Nie tak cię wychowałam”, „Brak szacunku do kobiet”, „Skończysz kiedyś w Azkabanie”.
Ron jednak nie słuchał uwag na swój temat. Rozmyślał o dziewczynie. Gdy emocje opadły stwierdził, że jednak mógł z nią porozmawiać spokojnie. Może wyjaśniłaby, dlaczego zrobiła mu nadzieję, a później bezdusznie odtrąciła. Bał się o dziewczynę, nie wiedział gdzie jest, co robi, czy jest bezpieczna? A może Krum już ją odnalazł i razem siedzą przy kominku w Bułgarii? Z rozmyślań wyrwał go trzask w kominku. Obrócił się z nadzieją, że ujrzy w nim Hermionę, która zdecydowała się jednak z nim porozmawiać. Jednak w kominku nie było brązowowłosej czupryny ani dużych brązowych oczu – lecz czarnoskóry Minister Magii – Kingsley Shacklebolt.
-Witam, proszę mi wybaczyć tak późną porę, ale to nie może czekać. Wiem, że przyjęcie się skończyło. Spotkałem Wiktora Kruma, który próbował wejrzeć do spisu animagów i poinformował mnie o nieprzyjemnym incydencie w państwa domu. -Przemówił powolnym, głębokim głosem.
Pan Weasley od razu podbiegł do kominka i schylił się tak, jak by nie chciał przepuścić ani jednego słowa, wypływającego z ust łysego mężczyzny. Ron jakby sparaliżowany opuścił głowę na oparcie. Więc jednak Hermiona nie jest z Krumem? Może wyciągnął pochopne wnioski? Poczucie winy nie dawało mu spokoju. Jego cały świat właśnie wypadł mu z rąk. Wypadł? On go sam wyrzucił.
-Pan Potter, pan Weasley i panna Granger muszą jak najszybciej udać się w bezpieczniejsze miejsce. Już wysyłam po nich samochody, będą na miejscu wczesnym rankiem. Nie mogę wam zdradzić, gdzie ich zabieram, ponieważ sieć Fiuu może nie być całkowicie zaufanym środkiem kontaktu. Musicie jak najszybciej sprowadzić waszą przyjaciółkę inaczej pojedziecie bez niej a poszukiwaniami zajmą się nasi Aurorzy. Arturze, spotkamy się jutro w ministerstwie i wszystko ci wyjaśnię. – Kingsley zwrócił się teraz poważnym tonem do Harrgo i Rona – Jedno jest pewne. Nie jesteście bezpieczni. Teodor Nott, syn Notta Sr. Zwołuje wszystkich nieschwytanych Śmierciożerów. Chce pomścić zamknięcie ojca w Azkabanie. Spakujcie najważniejsze rzeczy i czekajcie.
Czarnoskóry zniknął w płomieniach, pozostawiając oniemiałych domowników. Ron zapadł się w fotelu, ściskając nerwowo oparcie a Potter chodził nerwowo po pokoju kopiąc to, co stawało mu na drodze. Nie oszczędził nawet klatki z kotem Hermiony, który nie czekając, wyskoczył z niej i pobiegł na dwór. Ginny objęła kolana i kołysała się w rytm wskazówek mugolskiego zegarka Harry’ego.
Po chwili Ron odezwał się niepewnie, nie wierząc w to, że przyjaciele tak szybko zapomną o jego zachowaniu. Sam nie wiedział, czy kiedykolwiek sobie to wybaczy.
- Idę jej szukać.

2 komentarze :

  1. Hej! Niedawno natrafiłam na twojego bloga i opowiadanie bardzo mi się podoba. Fabuła jest ciekawa, ale mam tylko dwie uwagi: uważaj na powtórzenia wyrazów, ponieważ zdarzały się one dość często oraz na interpunkcję - moim zdaniem brakło gdzieniegdzie paru przecinków. Wiem, że to dziwne komentować taki stary post, ale nie mogłam się już powstrzymać, żeby nie zostawić komentarza, a pozostałych rozdziałów jeszcze nie przejrzałam. Ok, ja lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Oczywiście poprawię błędy jeszcze raz, możliwe, ze jakieś się wkradły :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń