czwartek, 26 czerwca 2014

3. Nowe nabytki

-Pobudka! … Hermiona, wstawaj. WSTAWAJ JUŻ!

Brązowowłosa zerwała się z łóżka i odruchowo spojrzała na zegarek, który wisiał nad drzwiami, było bardzo wcześnie, więc nie rozumiała pośpiechu przyjaciółki. Powoli wstała, ale zmęczenie dawało się jej we znaki. -Trzeba było wcześniej iść spać- pomyślała dziewczyna, przecierając oczy. Rozejrzała się po pokoju sennym wzrokiem. W nogach swojego łóżka siedziała zniecierpliwiona Ginny, obrzucając ją zniecierpliwionym spojrzeniem. Za oknem słońce ledwie co przebijało się przez poranną mgłę.

-Ile można spać? Ja rozumiem, jesteś zmęczona, ale żeby w takim dniu! Jeszcze nie mamy sukienek, pamiętasz? HALO ZIEMIA DO HERMIONY!

-Spokojnie, do przyjęcia zostało sporo czasu, zdążymy wybrać się do sklepu. -W tym momencie usłyszała burczenie swojego brzucha. – Ale najpierw śniadanie, Ginny!

Dziewczęta roześmiały się i zaczęły przygotowywać się do wyjścia. Miały zamiar od razu po posiłku wyruszyć na Pokątną. Hermiona zgarnęła najpotrzebniejsze rzeczy do swojej torby, która nadal była zaczarowana zaklęciem zmniejszająco-zwiększającym.

Schodząc po schodach, od razu zauważyła Rona, który obdarzył ją ciepłym uśmiechem. Usiadła naprzeciwko niego i wzięła ze stołu tosta z dżemem. Pani Weasley była bardzo zdenerwowana, chciała, aby wszystko wypadło idealnie, w końcu to jej synowa dziś obchodziła urodziny. Chciała wynagrodzić Fleur to, że wcześniej odnosiła się do niej bardzo niemiło, wręcz opryskliwie. Na śniadanie zszedł nawet George, lecz on nie podzielał entuzjazmu z wydawania przyjęcia. Jednak z uprzejmości nie mógł odrzucić zaproszenia. Przywitał się ze wszystkimi bardzo ciepło jednak z pewnym dystansem.

-Dziękuje Molly, jak zawsze było pyszne – Powiedziała Hermiona, podnosząc się z krzesła i zmierzając ku kominkowi, za nią ruszyła Ginny.

-A gdzie wy kochaniutkie się wybieracie? Zostawicie mnie samą z przyjęciem? Jeszcze jest tyle do zrobienia. – żachnęła się Pani Weasley.

-Mamo, zaraz wrócimy. Nie mamy jeszcze prezentu dla Fleur.

W tym momencie dziewczyny rzuciły proszkiem Fiuu i znalazły się na Pokątnej. Jak zwykle obrazy chaotycznie zaczęły się zmieniać. Teleportacja była przyjemniejsza, jednak Rudowłosa nadal nie opanowała tej umiejętności wystarczająco dobrze.

-Ginny, na śmierć zapomniałam o prezentach! -Wykrzyknęła przerażona Hermiona, gdy znalazły się już na miejscu. Na Pokątnej jak zawsze było sporo ludzi jednak sklep Freda i Georga tym razem świecił pustkami. Od ponad miesiąca był zamknięty i nic nie zapowiadało jego ponownego otwarcia.

-Oh spokojnie, zaraz pójdziemy kupić jakiś drobiazg, ale może najpierw suknie?

Dziewczyna ochoczo przytaknęła głową i ruszyły ku ogromnemu szyldowi „Madame Malkin”. Wchodząc do sklepu, zadzwonił maleńki dzwoneczek i za ladą wyłoniła się wysoka kobieta, uśmiechając się przyjaźnie do gości. Sklep wydawał się schludny, stało tam mnóstwo szaf oznaczonych rozmaitymi szyframi.

-Witam? Czego szukacie, kochaniutkie? Nowych szat wyjściowych, a może codziennych?

Nie czekając na odpowiedź, klasnęła w dłonie i dwie miarki zaczęły mierzyć dziewczyny w każdym możliwym miejscu.

-Em, właściwie szukamy sukni na bal -odpowiedziała nieco zbita z tropu Ginny rozglądając się za czymś odpowiednim.

-Ah, doskonale. Mam coś idealnego! – Podeszła do wielkiej szafy i zaczęła przeglądać suknie.

- Tak, to będzie dla Ciebie, bardzo stylowe, ahh, a tu coś szykownego. Taaak, to będzie pasowało idealnie.

Zaprowadziła zaskoczone dziewczyny do przymierzalni i każdej wręczyła pokrowiec z suknią. Dziewczyny zasłoniły się kotarą. Pierwsza wyszła Ginny. Miała na sobie zieloną suknie na ramiączkach sięgającą za kolana. Kolor idealnie podkreślał jej brązowe oczy. Dół sukni był rozkloszowany a w pasie szeroka kasztanowa kokarda. Szczupłe dłonie przyozdobiła rękawiczkami wieczorowymi w tym samym kolorze co kreacja. Zaraz po niej wyszła Hermiona. Ubrana była czarną, elegancką suknie dotykającą ziemi. Wykwintność sukni podkreślał ciemny szal, który dziewczyna zarzuciła sobie na ramiona. Na wyciętych plecach znajdowała się delikatna koronka, a w tali oplatał ją drobny, złoty łańcuszek z perełkami.

-Wyglądasz pięknie! -powiedziały dziewczyny w tym samym czasie, spoglądając na siebie z podziwem.

-Tam są lustra, kochaniutkie. Buty możecie dobrać sobie w tamtym pomieszczeniu — Wskazała im palcem pokój obok lady, mrugając do nich. - Wyglądacie zniewalająco, na pewno zawrócicie w głowie niejednemu chłopakowi.

Przyjaciółki bez zawahania się zapłaciły za udane zakupy i wyszły ze sklepu w świetnych humorach. Podążały teraz w kierunku jubilera, aby kupić coś równie pięknego dla Fleur. Jednak gdy dotarły do budynku, drzwi były zamknięte.

-No pięknie. I co teraz? -zapytała oburzona Weasleyówna.

Jednak nie musiały długo czekać, bo w tym samym momencie podbiegł do nich młody chłopak.

-Przepraszam, musiałem na chwile wyskoczyć... Coś załatwić, zapraszam do środka.

Otworzył drzwi i przepuścił dziewczyny pierwsze. „Ah, gdyby Ron był taki kulturalny” pomyślała Hermiona i spojrzała w kierunku chłopaka. Nie był wiele starszy od niej, ale za to, jaki przystojny. Jego ciemne oczy i włosy idealnie komponowały się z białą koszulką opinającą jego dobrze zbudowane ciało.

-W czym mogę pomóc? -Przerwał dziewczyną podziwianie jego osoby, Ginny również wydawała się bardzo zadowolona z takiej obsługi. Rudowłosa zaczęła więc przyjaźnie wyjaśniać, czego potrzebują.

-Szukamy prezentu dla koleżanki. Myślałam nad jakimś zestawem. Może kolczyki i wisiorek?

Hermiona ochoczo przytaknęła przyjaciółce. Chłopak uśmiechnął się do niej zawadiacko i schylił się do szklanej gabloty, wyciągając aksamitne pudełeczko.

-To najnowsza kolekcja, niedrogi, a zarazem bardzo efektowny komplet.

Gdy otworzył szkatułkę dziewczyną aż odebrało mowę. Drobny wisiorek w kształcie serca wysadzany był białym Agatem i cyrkoniami, a kolczyki miały zarys pojedynczej łzy, która mieniła się tymi samymi ozdobnymi kamieniami.

-Agaty stymulują kreatywność i zwiększają możliwości intelektualne. -Zaczął chłopak, przerywając im podziwianie biżuterii- Pomaga rozproszyć strachy i dodaje odwagi, stosuje się go również, aby spowodować przypływ powodzenia życiowego i obfitości. Agat biały – wskazał na kolczyki – noszony przy sobie chroni przed zagrożeniem.

- Mógłby Pan to nam jakoś ładnie zapakować? – zapytała Hermiona, spoglądając z podziwem na chłopaka.

-Pan? -roześmiał się i wyciągnął rękę do zaskoczonej brązowowłosej – Jestem Ian, Ian Red.

-Hermiona Granger, a to moja przyjaciółka. Ginny Weasley. Bardzo nam miło Cię poznać…

-Tak, ale musimy już lecieć -przerwała jej rudowłosa, biorąc torebeczkę z prezentem i ciągnąć ją do wyjścia.

- Do zobaczenia Ian!

Rzuciła pośpiesznie. Szły przez jakiś czas w milczeniu, lecz Hermiona nie wytrzymała i zapytała z nieukrywaną złością:

-Co to było? Nie mogłaś zachować się kulturalnie? Co on teraz sobie o nas pomyśli?

-Ha! Ja już wiem, co on sobie tam myślał, ale o TOBIE! Wpatrywał się w ciebie, jak w obrazek, gdybym tego nie przerwała to by się zakochał chłopak.. A przecież ty już masz Rona.

Ginny zerknęła na Hermione, jak by chciała rozszyfrować jej wyraz twarzy.

-Ginny, Ginny, czy ty przypadkiem nie jesteś zazdrosna? Przecież wiesz, że Twój brat jest dla mnie bardzo ważną osobą. Nie wątp w moją moralność!

Dziewczyna roześmiała się i objęła ramieniem przyjaciółkę.

-Wracajmy, trzeba jeszcze pomóc w przygotowaniu imprezy.

***

Wieczorem, gdy wszystko było gotowe na przyjęcie gości, każdy udał się do swojego pokoju, aby trochę odpocząć i zacząć się ubierać. Ginny i Hermiona nie mogły się już doczekać, aby pokazać światu ich kreację. Gdy rudowłosa zajęła łazienkę, rozległo się pukanie do drzwi.

-Kto tam? -rzuciła Granger, gdy próbowała wyprostować swoje niesforne włosy, które prawie spaliła, gdy usłyszała głos Rona.

-To ja, mogę wejść?

-NIE! Nie możesz mnie zobaczyć, jestem jeszcze nie gotowa -odparła pośpiesznie – zobaczysz mnie, ale później. Za 10 min będę na dole!

W odpowiedzi usłyszała skrzypiące schody. Musiał zejść do kuchni, pewnie wszyscy są już gotowi. Podeszła do lustra i jeszcze raz zachwyciła się swoim wyglądem. Dodała parę drobiazgów, które idealnie komponowały się ze suknią. Ginny właśnie wyszła z łazienki. Hermiona kiwnęła głową na znak, że wygląda pięknie i razem ruszyły ku schodom. Salon był pięknie ozdobiony, długimi girlandami, mugolskimi balonami i serpentynami. Przy suficie latały piękne, kolorowe motyle. W kątach pokoju wybuchały maleńkie zimne ognie, które układały się za każdym razem w inne życzenia urodzinowe. Hermionie ogarnęło dziwne uczucie. Gdy ona i Ginny świetnie bawiły się na Pokątnej, Pani Weasley dawała z siebie wszystko, aby przyjęcie wyglądało jak najlepiej.

Dziewczyny schodząc teatralnie opierały swoje dłonie, na wypolerowanej poręczy, obserwując twarze zebranych. Harry uśmiechał się do rudowłosej, a Ron stał z otwartą buzią.

-Wyglądasz... Zjawiskowo! – wydusił, gdy Hermiona podeszła i złapała go pod rękę, a on delikatnie musnął ustami jej policzek.

-No no, Hermiono! Nie chcesz może zmienić Weasleya na jakiś lepszy model? – odezwał się George. Wszyscy wpatrzyli się w niego z nieukrywanym zdziwieniem. Pierwszy raz od pamiętnej bitwy bliźniak zażartował. Nawet Ron nie oburzył się, gdy usłyszał ten obrażający jego osobę komentarz, tylko podszedł do brata i poklepał go po plecach.

-Cieszę się, że wróciłeś – odezwał się do niego, tak, że tylko sam George mógł go usłyszeć.

Wszystkim zaczęły dopisywać humory. Nawet zaczęli podrygiwać w rytm muzyki, gdy zaczęli się schodzić pierwsi goście. Pani Weasley niecierpliwie oczekiwała reszty zaproszonych, chciałaby wszyscy byli na miejscach, gdy Fleur zjawi się tutaj z Billem. Nerwowo spoglądała na swój zegar. Zarządziła ciszę, gdy wskazówka z imieniem jej najstarszego syna przesunęła się na „w podróży”

Gdy drzwi otworzyły się, wszyscy zaczęli śpiewać „sto lat”, krzyczeć „niespodzianka”. Nikt nie ustalił niestety wspólnej wersji, ale Fleur wydawała się bardzo szczęśliwa. Uściskała wszystkich i ucałowała Molly, której łzy wzruszenia spływały po policzkach.

Radosną atmosferę jednak zakłóciło niespodziewane pukanie do drzwi. Pani Weasley podeszła do drzwi, mrucząc coś, o spóźnialskich i otworzyła ostatniemu zaproszonemu na przyjęcie.

Wściekłość Rona była jednak większa, od zdziwienia Hermiony, gdy w drzwiach ukazał się nie kto inny, jak Wiktor Krum.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz